środa, 16 września 2015

Kroniki z Atuany-Stronica II

Minęło kilka lat od narodzin dzieci. Obydwoje mieli już po sześć lat, co dla dziewczynki oznaczało rytuał "oddania"-oddania imienia w zamian za moc i.... nieśmiertelność. Cena za przekroczenie bram śmierci i powrotu oznaczała oddanie swego "JA", bowiem umysł również umiera, a w umyśle jest wiedza i pamięć o śmiertelnie ważnym imieniu.
Dziewczynka miała się stać Najwyższą Kapłanką Bogów Ciemności.
Mimo wieku, jej dziecięcy umysł pojmował co się z nią stanie i nie akceptowała tego losu.
Pewnego dnia poszła do komnaty swojej matki, w której zastała obłąkaną Kapłankę. Słyszała plotki krążące na temat swojej rodzicielki i obawiała się każdego ich spotkania.
Weszła do pomieszczenia, gdzie ujrzała czarnowłosą kobietę, w średnim wieku. Jej twarz wyrażała zmęczenie, a oczy były przepełnione bólem i rozgoryczeniem oraz nienawiścią do całego świata.
-Co chciałaś ?-spytała sucho Rachel, wiążąc pas od kimona. Na czarną szatę, włożyła purpurowy płaszcz i bransoletę na dłoń, który miał na sobie 9 zaginionych run. Pierścień ten został zgrabiony i przywieziony tutaj. Dziedziczyła go każda Kapłanka Bezimiennych, jednak w tej sytuacji Arha była zmuszona oddać go córce, która stała w drzwiach.
-Czy rozdzielenie duszy boli ?-spytała bez ceremonialnie dziewczynka, mierząc swoimi dwukolorowymi oczyma wyraz twarzy kobiety, która wykrzywiła usta w grymasie mającym przypominać uśmiech.
-Czy jak Ci powiem, że może to być największe cierpienie w twoim życiu, uwierzysz mi ?-odpowiedziała pytaniem na pytanie, nawet nie zerkając na swoje dziecko.
Zwróciła swe spojrzenie w stronę małego stolika, na którym leżał jakiś tajemniczy zwój. Ostrożnie chwyciła go, gdyż był tak stary, że mógłby się rozsypać w jej dłoniach.
Popatrzyła z pogardą na brunetkę, która stała wsparta o ścianę. Sześciolatce z początku brakowało matki, jednak gdy miała coraz częstszy kontakt z rodzicielką, to uznała, że owa Kapłanka jest zbyt zepsuta w środku, by móc ją nawet nazywać "matką". Nie chciała kogoś takiego za matkę i nie akceptowała kobiety, tak jak ona nie akceptowała córki.
Dziewczyna, jednak nie widziała, że ma brata, który został odesłany do portu w Gont. Gdyby dowiedziała się o tym, to z pewnością wyrzucałaby Rachel jej decyzję.
-Masz, załóż to-oznajmiła chłodno kobieta, podając dziecku czarną, przydługą szatę.
-Ale po co ?-zaczepny ton głosu dziecka, rozzłościł Arhę do tego stopnia, że sama na siłę zaczęła przebierać dziecko. Krzyki dziewczynki rozniosły się po korytarzu i do komnaty wpadły służące i z trudem odciągnęły matkę od córki.
-O północy jest ceremonia, Pani-oznajmiła ostatnia służka, wychodząc z izby Arhy, która zaśmiała się w duchu.
~Doskonale, niech to dziecko zobaczy, przez co musiałam przejść, aby ją zrodzić. Niech zapłaci za dar życia~pomyślała, przeglądając się w lustrze i poprawiając szatę, opuściła swój pokój.
***
-Obiecujesz, że zawsze będziemy razem ?-spytała fioletowłosego chłopca, który przyglądał jej się z zaciekawieniem i strachem ?
-Obiecuję-odparł zniżając ton, po czym uścisnął dłoń brunetki, wiążąc z nią też pewną umowę...
~Nie staniesz się jak Arha. Nie będziesz Arhą~dodał w duchu, patrząc z obojętnością na przyjaciółkę, ale w rzeczywistości jego serce było przeładowane od ilości uczuć, myśli i emocji na ten temat.