Mała dziewczynka biegła przed siebie z dłońmi wyciągniętymi ku promieniom słońca. Ścigała również pięknego, barwnego motyla. Jej dziecięcy umysł nie zdawał sobie sprawy z losu z jakiego ją czeka, ale jej rodzicielka tak. Matka dziewczynki siedziała w oddali na małym pieńku, obserwując poczynania swojej córki. Nie zauważyła kiedy z tyłu naszedł ją jej partner. Nie byli nawet małżeństwem i posiadali nieślubne dziecko, co w tych czasach wiązało się z wykluczeniem ze społeczeństwa.
Byli pożarci przez własną głupotę.
-Stracisz ją-odezwał się w końcu. Jego głos był przesiąknięty takim żalem, że nawet milion słów nie byłoby w stanie opisać jego uczucia.
Milczała, zerkając ukradkiem na dziewczynkę. Jej jasne włosy połyskiwały w świetle dziennym. Donośny śmiech dziewczynki rozległ się po polanie, gdy złapała motyle w dłonie. Nie zabiła go lecz odłożyła na pobliski liść paproci. Jej promienny uśmiech onieśmielił kobietę, jednak szybko zdała sobie sprawy z obecności mężczyzny.
-Wiem i oddam ją, ale jeszcze nie teraz-odpowiedziała po dłużej chwili i wstrzymała oddech. Córeczka podbiegła do niej i rzuciła się w jej ramiona. Kobieta chciałaby, aby jej malutka córeczka mogła się czuć bezpiecznie w jej ramionach.
-Nawet nie dostaniemy za nią zapłaty-stwierdził z rozgoryczeniem. Był w średnim wieku. Pośród ciemnych włosów, można było dostrzec też te siwe-oznaczające płynące lata. Patrzył przenikliwym wzrokiem na swoje dziecko. Jego wyraz twarzy był nie do odgadnięcia.
Nie odpowiedziała, tylko mocniej przycisnęła dziecko do piersi.
Ta sama mała dziewczynka biegająca kiedyś między polanami i tuląca się do matki, teraz przemierzała "drogę". Przed nią szło dwoje kapłanów, a za nią cała reszta podrzędnych sługów Bogów Atuany. Na samym początku szła Najwyższa Kapłanka a tuż koło niej Najwyższy Kapłan. Obydwoje tak różni od siebie, niczym Ying i Yang. Ona-Kobieta, On-Mężczyzna. Ona służyła dawnym bóstwom tej Ziemii, on zaś nowemu Bogu-Człowiekowi.
Obydwoje byli ubrani w czarne, poniszczone szaty, ciągnące się za nimi po ziemi. Reszta kapłanów również była odziana w podobne szaty-jedynie mała 6 letnia dziewczynka była przyodziana w białą szatę. Trzymała w swojej maleńkiej rączce świece, która jako jedyna oświetlała im drogę. Za nią szła reszta kapłanów i szeptała różnego rodzaju formułki.
Przystanęli.
-Panowie ciemności przyjmijcie ofiarę. Przyjmijcie to dziecko, nową, odrodzoną Kapłankę Atuany-po pomieszczeniu rozległo się wołanie kobiety. Była to Rachel-Najwyższa Kapłanka Bliźniaczych Bóstw. Ona panowała nawet nad Kapłanem Boga-Króla. Była tu od setek lat. Jako jedyna pamiętała dzieje Atuany i upadek smoków, śmierć magów na tej Ziemi i ujarzmienie Bogów. Wiedziała jak ważna była ofiara, aby ciemność się nie wydostała. Przystanęła z Najwyższym Kapłanem przy pustym tronie i chwyciła za kamienne naczynie i w tym momencie oddała głos Kapłanowi.
-Przyjmijcie bezimienną dziewczynkę. Pożryjcie jej duszę, bo ona nie ma imienia jak WY. Składamy Wam z niej ofiarę. Przyjmijcie bezimienną. Pożryjcie ją całą, bo ona należy do was, Bezimienni-oznajmił podniosłym tonem. Jedna z jego kapłanek podała mu małe koźlątko i ostrze należące do wcześniejszej kapłanki Grobowców Atuany. Poderżnął gardło koźlęciu i przelał krew do kamiennego naczynia, trzymanego przez Rachel. Miniona wcześniej kobieta wylała zawartość misy przed tron, a krew przyjęła kolor czarny. W tym samym momencie ktoś popchnął nową kapłankę przed tron. Był to sam Bóg-Król. Przytrzymał dziecko jedną dłonią za kark, aby klękało, zaś w drugiej dzierżył ostrze, które wcześniej trzymał jego Kapłan.
Za trony wyłoniły się dwie postaci. Obydwie bez twarzy, ale z tą różnicą, że jedna z postaci była w czarnej tunice, a druga w białej.
Ktoś z zewnątrz uznałby, że odbywały taniec, ale w rzeczywistości była to walka ciał astralnym. Postać w czarnym płaszczu nakłaniała nowego Boga aby zabił sześciolatkę, zaś druga postać chwyciła ostrze Fioletowłosego i wyrwała mu je i dalej tańcząc wróciła ze swoją ciemną stroną za tron. Szata dziewczynki przyjęła taki sam kolor co innych kapłanów. Czerwonooki wyjął z sakiewki nóż i nacinając delikatnie plecy dziecka, przeniósł się na głowę, aby ściąć włosy dziewczynie.
-Od teraz nazywasz się Arha-oznajmił beznamiętnie. Dwójka Kapłanów ukłoniła się lekko w stronę tronu i kontynuowała modły.
-Została pożarta. Została pożarta. Arha-szeptali pozostali. Rytuał zakończył się przeniesieniem nowej kapłanki do jej "komnaty, która bardziej przypominała lochy. Była ona umieszczona między Świątynią Bliźniaczych Bóstw Atuany i Świątyni-Pałacu Boga Króla. Z polecenie Derksena, dziecko miało być pilnowane przez Kapłankę Shiori, a wcześniej namaszczone przez swoją opiekunkę Octavię.

Byli pożarci przez własną głupotę.
-Stracisz ją-odezwał się w końcu. Jego głos był przesiąknięty takim żalem, że nawet milion słów nie byłoby w stanie opisać jego uczucia.
Milczała, zerkając ukradkiem na dziewczynkę. Jej jasne włosy połyskiwały w świetle dziennym. Donośny śmiech dziewczynki rozległ się po polanie, gdy złapała motyle w dłonie. Nie zabiła go lecz odłożyła na pobliski liść paproci. Jej promienny uśmiech onieśmielił kobietę, jednak szybko zdała sobie sprawy z obecności mężczyzny.
-Wiem i oddam ją, ale jeszcze nie teraz-odpowiedziała po dłużej chwili i wstrzymała oddech. Córeczka podbiegła do niej i rzuciła się w jej ramiona. Kobieta chciałaby, aby jej malutka córeczka mogła się czuć bezpiecznie w jej ramionach.
-Nawet nie dostaniemy za nią zapłaty-stwierdził z rozgoryczeniem. Był w średnim wieku. Pośród ciemnych włosów, można było dostrzec też te siwe-oznaczające płynące lata. Patrzył przenikliwym wzrokiem na swoje dziecko. Jego wyraz twarzy był nie do odgadnięcia.
Nie odpowiedziała, tylko mocniej przycisnęła dziecko do piersi.
~pół roku później~
Ta sama mała dziewczynka biegająca kiedyś między polanami i tuląca się do matki, teraz przemierzała "drogę". Przed nią szło dwoje kapłanów, a za nią cała reszta podrzędnych sługów Bogów Atuany. Na samym początku szła Najwyższa Kapłanka a tuż koło niej Najwyższy Kapłan. Obydwoje tak różni od siebie, niczym Ying i Yang. Ona-Kobieta, On-Mężczyzna. Ona służyła dawnym bóstwom tej Ziemii, on zaś nowemu Bogu-Człowiekowi.
Obydwoje byli ubrani w czarne, poniszczone szaty, ciągnące się za nimi po ziemi. Reszta kapłanów również była odziana w podobne szaty-jedynie mała 6 letnia dziewczynka była przyodziana w białą szatę. Trzymała w swojej maleńkiej rączce świece, która jako jedyna oświetlała im drogę. Za nią szła reszta kapłanów i szeptała różnego rodzaju formułki.
Przystanęli.
-Panowie ciemności przyjmijcie ofiarę. Przyjmijcie to dziecko, nową, odrodzoną Kapłankę Atuany-po pomieszczeniu rozległo się wołanie kobiety. Była to Rachel-Najwyższa Kapłanka Bliźniaczych Bóstw. Ona panowała nawet nad Kapłanem Boga-Króla. Była tu od setek lat. Jako jedyna pamiętała dzieje Atuany i upadek smoków, śmierć magów na tej Ziemi i ujarzmienie Bogów. Wiedziała jak ważna była ofiara, aby ciemność się nie wydostała. Przystanęła z Najwyższym Kapłanem przy pustym tronie i chwyciła za kamienne naczynie i w tym momencie oddała głos Kapłanowi.
-Przyjmijcie bezimienną dziewczynkę. Pożryjcie jej duszę, bo ona nie ma imienia jak WY. Składamy Wam z niej ofiarę. Przyjmijcie bezimienną. Pożryjcie ją całą, bo ona należy do was, Bezimienni-oznajmił podniosłym tonem. Jedna z jego kapłanek podała mu małe koźlątko i ostrze należące do wcześniejszej kapłanki Grobowców Atuany. Poderżnął gardło koźlęciu i przelał krew do kamiennego naczynia, trzymanego przez Rachel. Miniona wcześniej kobieta wylała zawartość misy przed tron, a krew przyjęła kolor czarny. W tym samym momencie ktoś popchnął nową kapłankę przed tron. Był to sam Bóg-Król. Przytrzymał dziecko jedną dłonią za kark, aby klękało, zaś w drugiej dzierżył ostrze, które wcześniej trzymał jego Kapłan.
Za trony wyłoniły się dwie postaci. Obydwie bez twarzy, ale z tą różnicą, że jedna z postaci była w czarnej tunice, a druga w białej.
Ktoś z zewnątrz uznałby, że odbywały taniec, ale w rzeczywistości była to walka ciał astralnym. Postać w czarnym płaszczu nakłaniała nowego Boga aby zabił sześciolatkę, zaś druga postać chwyciła ostrze Fioletowłosego i wyrwała mu je i dalej tańcząc wróciła ze swoją ciemną stroną za tron. Szata dziewczynki przyjęła taki sam kolor co innych kapłanów. Czerwonooki wyjął z sakiewki nóż i nacinając delikatnie plecy dziecka, przeniósł się na głowę, aby ściąć włosy dziewczynie.
-Od teraz nazywasz się Arha-oznajmił beznamiętnie. Dwójka Kapłanów ukłoniła się lekko w stronę tronu i kontynuowała modły.
-Została pożarta. Została pożarta. Arha-szeptali pozostali. Rytuał zakończył się przeniesieniem nowej kapłanki do jej "komnaty, która bardziej przypominała lochy. Była ona umieszczona między Świątynią Bliźniaczych Bóstw Atuany i Świątyni-Pałacu Boga Króla. Z polecenie Derksena, dziecko miało być pilnowane przez Kapłankę Shiori, a wcześniej namaszczone przez swoją opiekunkę Octavię.

szczerze mówiąc bardzo mnie zaciekawiłaś. Więc tutaj zostaje :). Tylko współczuje tej małej biednej dziewczynce. Kiedyś jeszcze miała rodziców ale teraz to już nie ma nikogo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Marcia