piątek, 10 lipca 2015

Prolog-Przenaczenie

Mała dziewczynka biegła przed siebie z dłońmi wyciągniętymi ku promieniom słońca. Ścigała również pięknego, barwnego motyla. Jej dziecięcy umysł nie zdawał sobie sprawy z losu z jakiego ją czeka, ale jej rodzicielka tak. Matka dziewczynki siedziała w oddali na małym pieńku, obserwując poczynania swojej córki. Nie zauważyła kiedy z tyłu naszedł ją jej partner. Nie byli nawet małżeństwem i posiadali nieślubne dziecko, co w tych czasach wiązało się z wykluczeniem ze społeczeństwa.
Byli pożarci przez własną głupotę.
-Stracisz ją-odezwał się w końcu. Jego głos był przesiąknięty takim żalem, że nawet milion słów nie byłoby w stanie opisać jego uczucia.
Milczała, zerkając ukradkiem na dziewczynkę. Jej jasne włosy połyskiwały w świetle dziennym. Donośny śmiech dziewczynki rozległ się po polanie, gdy złapała motyle w dłonie. Nie zabiła go lecz odłożyła na pobliski liść paproci. Jej promienny uśmiech onieśmielił kobietę, jednak szybko zdała sobie sprawy z obecności mężczyzny.
-Wiem i oddam ją, ale jeszcze nie teraz-odpowiedziała po dłużej chwili i wstrzymała oddech. Córeczka podbiegła do niej i rzuciła się w jej ramiona. Kobieta chciałaby, aby jej malutka córeczka mogła się czuć bezpiecznie w jej ramionach.
-Nawet nie dostaniemy za nią zapłaty-stwierdził z rozgoryczeniem. Był w średnim wieku. Pośród ciemnych włosów, można było dostrzec też te siwe-oznaczające płynące lata. Patrzył przenikliwym wzrokiem na swoje dziecko. Jego wyraz twarzy był nie do odgadnięcia.
Nie odpowiedziała, tylko mocniej przycisnęła dziecko do piersi.

~pół roku później~

Ta sama mała dziewczynka biegająca kiedyś między polanami i tuląca się do matki, teraz przemierzała "drogę". Przed nią szło dwoje kapłanów, a za nią cała reszta podrzędnych sługów Bogów Atuany. Na samym początku szła Najwyższa Kapłanka a tuż koło niej Najwyższy Kapłan. Obydwoje tak różni od siebie, niczym Ying i Yang. Ona-Kobieta, On-Mężczyzna. Ona służyła dawnym bóstwom tej Ziemii, on zaś nowemu Bogu-Człowiekowi.
Obydwoje byli ubrani w czarne, poniszczone szaty, ciągnące się za nimi po ziemi. Reszta kapłanów również była odziana w podobne szaty-jedynie mała 6 letnia dziewczynka była przyodziana w białą szatę. Trzymała w swojej maleńkiej rączce świece, która jako jedyna oświetlała im drogę. Za nią szła reszta kapłanów i szeptała różnego rodzaju formułki.
Przystanęli.
-Panowie ciemności przyjmijcie ofiarę. Przyjmijcie to dziecko, nową, odrodzoną Kapłankę Atuany-po pomieszczeniu rozległo się wołanie kobiety. Była to Rachel-Najwyższa Kapłanka Bliźniaczych Bóstw. Ona panowała nawet nad Kapłanem Boga-Króla. Była tu od setek lat. Jako jedyna pamiętała dzieje Atuany i upadek smoków, śmierć magów na tej Ziemi i ujarzmienie Bogów. Wiedziała jak ważna była ofiara, aby ciemność się nie wydostała. Przystanęła z Najwyższym Kapłanem przy pustym tronie i chwyciła za kamienne naczynie i w tym momencie oddała głos Kapłanowi.
-Przyjmijcie bezimienną dziewczynkę. Pożryjcie jej duszę, bo ona nie ma imienia jak WY. Składamy Wam z niej ofiarę. Przyjmijcie bezimienną. Pożryjcie ją całą, bo ona należy do was, Bezimienni-oznajmił podniosłym tonem. Jedna z jego kapłanek podała mu małe koźlątko i ostrze należące do wcześniejszej kapłanki Grobowców Atuany. Poderżnął gardło koźlęciu i przelał krew do kamiennego naczynia, trzymanego przez Rachel. Miniona wcześniej kobieta wylała zawartość misy przed tron, a krew przyjęła kolor czarny. W tym samym momencie ktoś popchnął nową kapłankę przed tron. Był to sam Bóg-Król. Przytrzymał dziecko jedną dłonią za kark, aby klękało, zaś w drugiej dzierżył ostrze, które wcześniej trzymał jego Kapłan.
Za trony wyłoniły się dwie postaci. Obydwie bez twarzy, ale z tą różnicą, że jedna z postaci była w czarnej tunice, a druga w białej.
Ktoś z zewnątrz uznałby, że odbywały taniec, ale w rzeczywistości była to walka ciał astralnym. Postać w czarnym płaszczu nakłaniała nowego Boga aby zabił sześciolatkę, zaś druga postać chwyciła ostrze Fioletowłosego i wyrwała mu je i dalej tańcząc wróciła ze swoją ciemną stroną za tron. Szata dziewczynki przyjęła taki sam kolor co innych kapłanów. Czerwonooki wyjął z sakiewki nóż i nacinając delikatnie plecy dziecka, przeniósł się na głowę, aby ściąć włosy dziewczynie.
-Od teraz nazywasz się Arha-oznajmił beznamiętnie. Dwójka Kapłanów ukłoniła się lekko w stronę tronu i kontynuowała modły.
-Została pożarta. Została pożarta. Arha-szeptali pozostali. Rytuał zakończył się przeniesieniem nowej kapłanki do jej "komnaty, która bardziej przypominała lochy. Była ona umieszczona między Świątynią Bliźniaczych Bóstw Atuany i Świątyni-Pałacu Boga Króla. Z polecenie Derksena, dziecko miało być pilnowane przez Kapłankę Shiori, a wcześniej namaszczone przez swoją opiekunkę Octavię.


Tak Maju nie spodoba Ci się v.v 

1 komentarz:

  1. szczerze mówiąc bardzo mnie zaciekawiłaś. Więc tutaj zostaje :). Tylko współczuje tej małej biednej dziewczynce. Kiedyś jeszcze miała rodziców ale teraz to już nie ma nikogo.
    Pozdrawiam Marcia

    OdpowiedzUsuń