sobota, 18 lipca 2015

2. Dwie strony medalu

Minęło kilka dni od przyjęcia nowej kapłanki. Nowa Kapłanka zaczęła powoli wracać do normalnego życia, chociaż czy służenie siłom ciemności może być uznane za coś normalnego.
Blondynkę bawiło, że nikt nie mógł wejść do jej komnaty bez jej pozwolenia. Wszyscy zawsze musieli zapukać do spróchniałych drzwi i czekać na pozwolenie ze strony Jedynej Kapłanki Bezimiennych. No może prawie wszyscy... były trze osoby, które wchodziły bez względu na zezwolenie ze strony dziewczynki. Tymi osobami była dwójka Najwyższych Kapłanów i sam Bóg-Król. Sześciolatka przez takie zachowanie z ich strony, czuła się lekceważona, ale czy nie miała tak się właśnie czuć ? Była tylko dzieckiem.
Niebieskooka zeskoczyła z łoża. Ciągłe przebywanie w tym samym pomieszczeniu zaczynało już ją nużyć. Postanowiła więc czegoś się dowiedzieć. Jak tu trafiła ?
Czym prędzej pobiegła do Świątyni Bliźniaczych Bóstw, aby spytać o to Rachel. Mimo, że żadna Kapłanka nie zbliżała się do Asakury, dziewczynka miała tam wstęp.
Biegła przez znajome sobie korytarze w stronę sanktuarium Bliźniaczych Bóstw. Tam z pewnością znajdzie ich najwyższą Kapłankę.
Nie zwalniała, a nawet przyśpieszała kroku a tuż za nią jej opiekunka Octavia.
-Maleńka zatrzymaj się, nie wolno Ci tu przebywać!-krzyczała brunetka, dalej goniąc dziecko. Niestety mała Arha poruszała się z jakąś nadludzką prędkością, a tuż za nią podążał cień. Kobieta zatrzymała się przed wejściem do sanktuarium Najwyższej Kapłanki.
-Rachel~sama!-zawołała radośnie blondynka, wpadając jak strzała do pomieszczenia. Wnętrze różniło się od świątyni Boga-Króla. Było mniej ozdobne, natomiast wpadało do niego znacznie więcej światła. Tuż za tronem kobiety znajdował się witraż w kształcie dwóch sióstr. Na kamiennej posadzce była wygrawerowana róża, ozdobiona drogocennymi kamieniami. Tron Kapłanki został wykonany z kości słoniowej sprowadzonej zza morza.
Brunetka zerknęła ukradkiem na dziecko.
-Co się stało maleńka ?-spytała obojętnym tonem. Jej wyraz twarzy nie wyrażał politowania, w sumie nie wyrażał nic-był pusty.
-Rachel~sama opowiesz mi, jak się tu znalazłam?
-Dobrze-westchnęła kobieta, zasiadając na tronie. Pokazała gestem dłoni, by dziewczynka przysiadła na podłodze. Podniecony wzrok Arhy i niespokojne ruchy, wskazywały na rosnącą ciekawość. Trzymała Jedyną Kapłankę w niepewności, kiedy po kilku minutach zajęła głos.
-To było trzeciej nocy po śmierci wcześniejszej Kapłanki Grobowców Atuany... zmarła w trzecim dniu nowiu. Wtedy rozpoczynają się poszukiwania dziecka. Nowej, odrodzonej Kapłanki. Wraz z Bogiem-Królem i jego Kapłanem przemierzam każdą ziemię Atuany, aby odnaleźć nową Kapłankę. Poszukiwania Ciebie droga Arho trwały ponad 8 miesięcy, ale w końcu udało nam się Ciebie odnaleźć. Twoja matka próbowała nas oszukać, głupia... Nie da się oszukać przeznaczenia, Arho. Próbowała wprowadzić nas w błąd, że zachorowałaś na ospę czarną, ale wiadomo, że znamiona, które miałaś na ciele jako niemowlę, były zrobione z wina. Tradycja nakazuje, aby młoda Kapłanka przebywała z rodziną do 6 roku życia. Gdy ukończyłaś sześć lat, wróciłaś do domu-ostatnie słowo wymówiła, krzywiąc się nieznacznie, jednak Kurushimi tego nie dostrzegła. Nie zdawała sobie sprawy, ile ukrywała przed nią Rachel.
-A opowiesz mi, jacy byli moi rodzice ?-zapytała błagalnym tonem, tuląc się do nogi czarnowłosej. Asakura była na tyle zmieszana, że jednym zaklęciem w wymowie hardyckiej otumaniła dziewczynkę, która zasnęła na chłodnej posadzce. Nakazała opiekunce dziewczyny, zabrać ją do jej "komnaty", natomiast czarnowłosa westchnęła ciężko, wypuszczając powietrze w płuc. Pominęła tyle istotnych rzeczy, ale... nie potrafiła jej wyjawić, że wcześniejszą Kapłanką Bezimiennych była jej matka. Rachel Arha Asakura-ta, która nadała jej imię i tylko ona i jej brat je znali, a jej prawdziwe imię brzmiało Maja, ale była potocznie zwana Rachel. Prawdziwe imiona w języku smoków były znane tylko przez ich nadawców i najbliższych dziecka. Dzięki temu, że Bóg-Król nie znał jej prawdziwego JA-nie był w stanie pozbawić jej władzy, natomiast ona trzymała go w garści, znając jego imię. Był głupcem pozwalając, aby wcześniejsza Kapłanka je poznała i zanim Arha Rachel Asakura oszalała, to wyjawiła je swojej córce, tym samym ją chronią. Dziewczyna zdawała sobie z tego sprawę, ale nie była w stanie wybaczyć kobiecie krzywd, jakie jej uczyniła przed wiekami.
~Była potworem~usprawiedliwiała się w myślach. Nie przyznała się przed nową Kapłanką do morderstwa matki. Nikt z wyjątkiem jej podwładnej, ale też i ukochanej o tym jakże istotnym fakcie nie wiedział.
Pewnie każdy wiedząc to oceniłby ją jako "złą", ale czym jest pojęcie zła ?
Nie była taka. Mogła wydawać się chłodna i oschła, jednakże stała się taka przez wcześniejszą Kapłankę Grobowców Atuany, która oszalała. Oszalała przez swoich władców i chciała w tym samym szaleństwie pogrążyć córkę. Córkę, która mogłaby spokojnie kształcić się ze swoim bratem na wyspie Roke w sztuce czarnoksięstwa i magi, ale nie... Matka zaplanowała jej życie i oddała ją Bliźniaczym Bóstwom. Złamała jednak jeden podstawowy zakaz-nie wyrzekła się do końca uczuć. Nie stała się marionetką w rękach swoich Bóstw i dzięki swojej narzeczonej zwyciężyła i posiadła moc Legendarnych Sióstr. Zawdzięczała to poniekąd Dianie Potter. Diana, a w rzeczywistości Liliana była przez podwładnych Mai nazywana Dianą. Ona również ukrywała swoje imię...
Asakura nawet nie spostrzegła, kiedy "ktoś" usiadł na jej kolanach, łapiąc w dłonie jej twarz.
-Nie zamartwiaj się tak. Kiedyś jej powiesz, ale musi dorosnąć, a na razie ciesz się władzą i mną-oznajmiła czule rudowłosa. Kapłanka oprzytomniała i złożyła na ustach swojej krewnej namiętny pocałunek. Trwały w tym stanie jakiś czas, dopóki nie zabrakło im powietrza. Potter uśmiechnęła się szeroko, kiedy Kapłanka założyła jej pieszczotliwie jej rudy kosmyk za ucho, szepcząc na nie coś.
-Sądzisz, że twój brat tu wróci, aby zgarnąć drugą połowę pierścienia ?-spytała z powagą Liliana, przerywając pieszczoty ze strony swojej partnerki.
-Niech tylko tu przypłynie, a pożałuje, że żyje i mnie wtedy zostawił na pastwę losu-warknęła czarnowłosa. Palące się pochodnie buchnęły żarem, a Diana pisnęła cichutko, po czym dodała ,uśmiechając się słodko.
-Nie denerwuj się już. Chodź do gorących źródeł! Umyjesz mi plecy!-dziewczyna zrobiła błagalne oczy w kierunku Asakury, która pokręciła głową z politowaniem, jednak nie był to sprzeciw. Wprost przeciwnie, ruszyła za Lili i mruknęła Potter do ucha.-Raczej ty mi. Nie zapominaj, kto tu rządzi.-w ramach odpowiedzi ze strony partnerki, usłyszała tylko donośny i pełen radości śmiech rudowłosej, która czym prędzej pobiegła w stronę źródeł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz